Jaka Unia?

21.07.2025

Jan Olbrycht, przez cztery kadencje poseł do Parlamentu Europejskiego i negocjator budżetu Unii w imieniu Europejskiej Partii Ludowej zawsze mi powtarzał, że tzw. Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) nie dotyczą pieniędzy. One mówią nam, jakiej Unii chcemy, a pieniądze są tylko narzędziem do realizacji tej wizji. 16 lipca poznaliśmy projekt Komisji Europejskiej nowych WRF na lata 2028-2034. Jakiej zatem Unii chce Komisja pod wodzą Ursuli von der Leyen?  

Kluczowe założenia

Najkrócej na tak postanowione pytanie można odpowiedzieć tak: Unia Europejska musi być bezpieczna, konkurencyjna, znacznie sprawniej i szybciej reagująca na sytuacje kryzysowe. Dalej też musi być Wspólnotą, w której ludzie są traktowani podmiotowo, mają prawa adekwatne do poziomu dobrobytu, a rządy państw przestrzegają zasad praworządności. Aby to wszystko było możliwe Komisja przyjęła trzy generalne zasady, jakimi się kierowała konstytuując strukturę nowej siedmiolatki. Przedstawił je komisarz ds. budżetu Piotr Serafin na posiedzeniu komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego 16 lipca.

Każde euro z budżetu musi być łatwo dostępne dla ludzi i projektów, które ma wspierać. To jest to, co nazwaliśmy uproszczeniem. Po drugie musi być przeznaczone na sprawy ważne dla Europejczyków w przypadkach, kiedy unijne pieniądze mogą uczynić więcej, niż środki z budżetów państw członkowskich. To z kolei nazwaliśmy celem strategicznym. Wreszcie uznaliśmy, że potrzebna jest nam możliwość reakcji, kiedy wydarzy się coś nieoczekiwanego. Musimy działać szybko w sytuacji kryzysowej i przekierowywać pieniądze na nowe priorytety. I to nazwaliśmy elastycznością”. Tak Piotr Serafin zaczął swoje wystąpienie opisując generalne założenia, jakie przyświecały podczas prac nad budżetem.

Skąd pieniądze?

Komisja postanowiła także zawistować wysoko jeśli chodzi o zaplanowaną kwotę całkowitą. Budżet jej zdaniem powinien wynosić blisko 2 biliony euro, co odpowiada 1,26% dochodu narodowego brutto UE w latach 2028–2034. To robi wrażenie, ale od razu trzeba odjąć od tej kwoty spłatę pożyczki na Fundusz Odbudowy i Odporności czyli na coś, co nazywamy w kraju KPO. Wtedy na przeróżne programy i cele zostanie 1,816 biliona euro, co oznacza, że całkowite wydatki wzrosną do 1,15 proc. dochodu narodowego brutto UE, w porównaniu z około 1,1 proc. w obecnym okresie. Komisja uznała, że taki niewielki wzrost kontrybucji państw w ramach składki będzie do przełknięcia przez rządy.

Poza tym ważnym uzupełnieniem, by na wszystko starczyło mają być nowe dochody własne. Tu warto zerknąć do oficjalnego komunikatu, w którym wszystko zostało opisane i policzone. Ma być pięć nowych źródeł zasilania unijnej kasy:

  • Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (ETS): do budżetu mają trafić dochody generowane przez tzw. ETS1. Przewiduje się, że system ten będzie generował średnio około 9,6 mld EUR rocznie.
  • Mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji dwutlenku węgla (tzw. CBAM): Przewiduje się, że z tego podatku będzie średnio około 1,4 mld EUR rocznie.
  • Źródło oparte na niezebranych elektrośmieciach. Im więcej kraj nie zbiera, tym więcej płaci. Przewiduje się, że system ten będzie generował średnio około 15 mld EUR rocznie.
  • Źródło własne z tytułu akcyzy tytoniowej – część wpływów z akcyzy na wyroby tytoniowe trafi do wspólnego budżetu. Oczekuje się, że będą generować średniorocznie około 11,2 mld EUR.
  • CORE (Corporate Resource for Europe) – składka od dużych firm z obrotem powyżej 100 mln euro rocznie, działających na rynku UE. Oczekuje się, że z tego źródła do wspólnej kasy wpłynie średniorocznie około 6,8 mld EUR.

Szacuje się, że łącznie te pięć nowych „zasobów własnych” i już teraz istniejące wygenerują dochody w wysokości około 58,5 mld EUR rocznie w cenach z 2025 r.

Prezentując te środki i wyliczenia Ursula von der Leyen przekonywała, że to w zasadzie jedyny sposób, by załatwić dwie sprawy: mieć więcej pieniędzy i nie ściągać z państw wyższej składki. „Cel jest prosty: musimy spłacić nasze wspólne pożyczki na NextGenerationEU, a jednocześnie musimy sprostać naszym nowym priorytetom. I – co najważniejsze – chcemy utrzymać stabilność składek krajowych. Istnieją tylko dwa sposoby finansowania budżetu europejskiego: albo składki krajowe, albo zasoby własne do budżetu europejskiego. Dlatego też, jeśli chcemy utrzymać stabilność składek krajowych państw członkowskich, musimy mieć nowe zasoby własne”.

Wątpliwości

Niestety już wiemy, że ciężko to będzie przeforsować. Dla części rządów to jest politycznie niezwykle trudny temat, bo nowe źródła dochodów Unii, to więcej władzy dla organizacji. Dopóki rządy dają pieniądze mają na nią silny wpływ – więcej dochodów własnych, to więcej władzy „Brukseli”, a to nie wszystkim się podoba. Są też wątpliwości innego typu: większość rządów ma problem ze swoim zadłużeniem, stąd chęć zmniejszenia składki do budżetu UE, ale też nie oddawania części pieniędzy z podatków do wspólnej kasy. A tak jest w przypadku akcyzy na tytoń czy odprowadzenie podatku od firm z obrotem powyżej 100 mln euro rocznie. Jak podkreślił niemiecki minister finansów Lars Klingbeil rząd chce wzmocnić gospodarkę, zapewnić bezpieczne miejsca pracy i przyciągnąć inwestycje do kraju. „I w tym kontekście, opodatkowanie przedsiębiorstw, które jest obecnie proponowane przez Komisję Europejską, jest złym sygnałem”.

Warto w ogóle sięgnąć do pierwszych komentarzy, jakie zebrała redakcja Deutsche Welle, bo głos z państwa, które jest największym płatnikiem do unijnej kasy musi być brany pod uwagę w dalszych negocjacjach. I tak minister ds. europejskich landu Hesja, Manfred Pentz, także krytykuje propozycje dotyczące nowych zasobów własnych. „Zaczyna się od dodatkowych podatków od wyrobów tytoniowych, odpadów elektrycznych i podatków od przedsiębiorstw. Ale jestem pewien, że kreatywność nie zna granic” – mówi.

Krytyczna jest także prezeska Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) Hildegard Müller. „Firmy w Niemczech i Europie są w niezwykle trudnej sytuacji gospodarczej i już teraz muszą stawić czoła bardzo wysokim obciążeniom podatkowym i celnym. Jakakolwiek podwyżka podatków lub wprowadzenie dodatkowych opłat nie wchodzi zatem w rachubę; zarówno na szczeblu krajowym, jak i europejskim” – oświadczyła.

Pozostałe obawy 

Ale nie tylko „zasoby własne” stały się źródłem krytyki przedstawionej propozycji. Przez dekady byliśmy przyzwyczajeni, że w unijnym budżecie są dwie, duże, specjalnie chronione pozycje: na fundusz spójności i na Wspólną Politykę Rolną. Fundusz spójności powstał na początku lat 90-tych poprzedniego wieku. Okazało się, po przyłączeniu do Wspólnoty Grecji, Hiszpanii i Portugalii, że większość regionów tych państw swoim poziomem rozwoju znacznie odstaje od średniej. By im pomóc doganiać powstał ów fundusz. Polska po wejściu do UE stała się jego największym beneficjentem, a nasze regiony zaczęły garściami czerpać ze wspólnej kasy dokonując cywilizacyjnego skoku. Przy czym mówimy tu o sprawach podstawowych, jak drogi, mosty, wodociągi, kanalizacja, a dopiero potem światłowód dla Internetu czy ścieżki rowerowe. Na pewno dzięki pieniądzom „ze spójności” Polska się bardzo zmieniła.

Tak jak sama polska wieś, której mieszkańcy przed 2004 roku należeli do grupy eurosceptyków, a szybko stali się beneficjentami Wspólnej Polityki Rolnej. Jej historia jest jeszcze starsza, bo na samym początku budowy Wspólnoty priorytetem było wyżywienie Europejczyków. Był czas kiedy pieniądze na WPR stanowiły ponad 70 procent całego budżetu! Dzisiaj jest to nieco ponad 30 procent.

Teraz Komisja zaproponowała zmianę, która pewnie dlatego budzi sprzeciw, bo jest odejściem od czegoś, do czego przez 30 lat się przyzwyczailiśmy. Zostawiła „gwarantowane” pieniądze na dopłaty bezpośrednie dla rolników (300 mld euro) i pieniądze dla „najbiedniejszych regionów” w wysokości 218 mld euro.  Cała reszta znajdzie się w jednej „szufladzie”. Jak przekonuje Komisja Europejska taka strategia „zapewnia znacznie silniejszy wpływ i znacznie efektywniejsze wykorzystanie funduszy europejskich”. Będzie ona wdrażana za pośrednictwem krajowych i regionalnych planów partnerstwa, „prostszych i bardziej dostosowanych do indywidualnych potrzeb, aby zmaksymalizować wpływ każdego euro”.

Już słyszymy, że największe grupy polityczne w Parlamencie czyli chadecy i socjaliści nie chcą się na to zgodzić. Współsprawozdawcy Parlamentu Europejskiego ds. WPR, Sigfried Muresan z EPL i Carla Tavares z S&D mówią wprost: „Negocjacje nie rozpoczną się, dopóki nie zostanie jasno określone rozróżnienie między spójnością a rolnictwem”. Politycy Ci nie godzą się też na metodę dzielenia pieniędzy, w której kluczową rolę mają odgrywać rządy i Komisja Europejska. „Odrzucimy wszelkie próby nacjonalizacji budżetu” – grzmi Muresan, i dodaje: „Odrzucamy pomysł indywidualnych planów krajowych, które osłabiłyby rolnictwo i spójność”.  „Zza dymu uproszczeń wyłania się potworny plan, mający na celu połknięcie polityki spójności i złamanie jej fundamentów poprzez nacjonalizację i centralizację” – napisała z kolei Kata Tüttő, przewodnicząca Komitetu Regionów. Jak widać – czeka nas tutaj ciężka batalia.

Ważne dla Polski

Z polskiego punktu widzenia warto zwrócić jeszcze uwagę na kilka elementów propozycji Komisji Europejskiej. „Potrajamy inwestycje w zarządzanie migracją i granicami. Ponieważ granice zewnętrzne Europy to wspólna odpowiedzialność. Potrajamy środki z Funduszu Solidarności, aby móc działać szybko i zdecydowanie w przypadku katastrof” – mówiła podczas prezentacji WRF Ursula von der Leyen. To ważne, bo widzieliśmy jak brakowało i szybkości i hojności UE po ubiegłorocznej powodzi na południu Polski. Zależy nam też na inwestowaniu w obronność i tu odpowiedź jest obiecująca: „Proponujemy 131 miliardów euro na „Obronność i Kosmos” w ramach Funduszu na rzecz Konkurencyjności. To pięć razy więcej niż obecnie. Wiemy, że bezpieczeństwo jest priorytetem dla obywateli i rządów i że może ono wzmocnić naszą bazę przemysłową i nasz potencjał”.

A Piotr Serafin w swojej prezentacji uzupełniał: „Równocześnie zwiększamy budżet instrumentu „Łącząc Europę” – do łącznej kwoty 81 miliardów euro, aby ukończyć infrastrukturę potrzebną Europie do utrzymania łączności i bezpieczeństwa. Obejmuje to znaczne inwestycje w transgraniczną, zrównoważoną infrastrukturę oraz dziesięciokrotny wzrost mobilności wojskowej”. Tu dobrze widać priorytet, jakim jest poprawa bezpieczeństwa i zdolności obronnych Europy. Sporo będzie możliwości łączenia różnych projektów w ramach idei „podwójnego zastosowania”, czyli możemy budować potrzebny na co dzień most, ale na tyle wzmocniony konstrukcyjnie, by mogły po nim przejechać czołgi.

Przedsiębiorców powinna szczególnie zainteresować pozycja w budżecie pod nazwą Europejski Fundusz na rzecz Konkurencyjności. Oddajmy ponownie głos komisarzowi Serafinowi: „Wraz z 10-tym Programem Ramowym w zakresie Badań Naukowych, Fundusz na rzecz Konkurencyjności osiąga potencjał w wysokości 451 miliardów euro  – wliczając Fundusz Innowacji. Łączy on nasze wysiłki inwestycyjne w obszarze czystych technologii, technologii cyfrowych, biotechnologii, obronności, przestrzeni kosmicznej i bezpieczeństwa żywnościowego, wspierając projekty od fazy pomysłu do skali przemysłowej”. Można oczywiście narzekać, że to mało, że Mario Draghi dowodził, iż UE będzie znowu konkurencyjna, gdy będzie rocznie wydawać 800 mld euro na konkurencyjność. Ale trzeba pamiętać, że mówimy o budżecie UE, czyli dotacjach. Cała reszta musi opierać się na generowaniu pieniędzy przez gwarancje budżetu, działania EBI, etc.

Wracamy do tezy Jana Olbrychta – WRF to wizja UE, jaką chcemy mieć. Z pewnością taka się z propozycji Komisji wyłania. Ale też wyłania się z pierwszych reakcji niebezpieczna wizja Unii skłóconej o budżet, o składki, o źródła własne, o WPR czy kohezję. Tego z pewnością należy uniknąć, by z negocjacji budżetowych Wspólnota wyszła jako zjednoczony, poważny gracz w niezwykle trudnym geopolitycznie świecie. Potrwają może nawet 2 lata, podczas których wiele może się wydarzyć. Dlatego nie ma co do nich podchodzić dzisiaj z „pozycji Rejtana”, ale spokojnie i odpowiedzialnie. W końcu to przecież Nasza Unia!

Maciej Zakrocki

 

 

 

 

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL