Dowozimy!

26.05.2025

Z pewnym żalem odnotowuję zakorzenienie się w naszym języku kolejnego zapożyczenia z języka angielskiego. Otóż wszyscy dzisiaj „dowożą”. Kiedyś „spełniano obietnicę”, „wypełniano zobowiązanie”, a teraz się „dowozi”. Zgodnie z modą panującą wśród językoznawców, że nie ma co walczyć z wiatrakami i jak ludzie chcą tak mówić, niech mówią, uprzejmie informuję, że Komisja Europejska, Parlament dowożą!

Eurosceptycy.

Gdy we wrześniu 2024 roku pojawił się raport byłego premiera Włoch Mario Draghiego na temat przyszłości europejskiej konkurencyjności, było wielu sceptyków co do dalszego losu znajdujących się w nim rekomendacji. Bo przecież od dekad wiadomo z czym mamy problem, co tę konkurencyjność osłabia. Czemu akurat teraz miałoby się coś zmienić? Co takiego się stało, że „brukselscy biurokraci” nie tylko zrezygnują z produkcji nowych regulacji, ale nawet wycofają część istniejących? Dlaczego państwa członkowskie miałyby raptem ograniczyć tysiące swoich przepisów, które trzeba dołożyć do unijnych? Wydaje się, że dzisiaj poza świadomością, że trzeba to wszystko uprościć, mamy zbyt dużo twardych dowodów na to, że świat ucieka Europie i że to jest paliwem napędowym dla szeroko rozumianej deregulacji.

Dobrym przykładem rzeczywistej zmiany są ostatnie wypowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej, a więc osoby stojącej na czele instytucji kojarzonej przede wszystkim z tworzeniem biurokratycznych barier czyli Ursuli von der Leyen. W swoim wystąpieniu na niedawnym kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Walencji mówiła: „Weźmy cyfrowy start-up, który chce się rozwijać na jednolitym rynku europejskim. Zamiast mieć do czynienia z jedną zasadą, musi stawić czoło ponad 270 regulacjom istniejącym we wszystkich państwach członkowskich w sieciach cyfrowych. Ta fragmentacja jest kluczowym czynnikiem, przez który zostajemy w tyle. Jeśli usuniemy wszystkie przeszkody handlowe w naszej Unii, moglibyśmy zwiększyć nasz PKB nawet o 10%. Więc, moi przyjaciele, nadszedł czas, aby zerwać łańcuchy.

Dowody na zmianę.

Trzeba przyznać, że to się już zaczęło. W styczniu 2025 roku Komisja przedstawiła tzw. Kompas konkurencyjności, czyli nowy plan działania na rzecz przywrócenia dynamiki gospodarczej w Europie i pobudzenia wzrostu gospodarczego. Ważnym elementem Kompasu jest  punkt o ograniczeniu biurokracji, a dokładnie o uproszczeniu unijnych obowiązków dotyczących sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju. Zaproponowane zmiany mają zdaniem Komisji „przynieść łączne oszczędności w rocznych kosztach administracyjnych na poziomie około 6,3 mld euro oraz przyciągnąć dodatkowe publiczne i prywatne zdolności inwestycyjne w wysokości 50 mld euro na wsparcie priorytetów politycznych”.    

26 lutego 2025 r. Komisja Europejska przedstawiła kolejną propozycję z tego obszaru: Pakiet Uproszczeń Omnibus. To inicjatywa legislacyjna mająca na celu „zmniejszenie presji generowanej przez obowiązki raportowania i wymogi zgodności w zakresie zrównoważonego rozwoju”. Chodzi o konsolidację i uproszczenie istniejących przepisów zawartych w dyrektywach o sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw (CSRD), w sprawie należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (CSDDD) oraz o Mechanizmie Dostosowania Granicznego z tytułu Emisji CO₂ (CBAM).

Warto podkreślić, że tym inicjatywom Komisji towarzyszy zgoda płynąca z wielu stolic. Szefowie państw i rządów sami podczas marcowej Rady Europejskiej zapisali, że oczekują od Komisji inicjatyw, które doprowadzą do zmniejszenia kosztów wszystkich obciążeń administracyjnych o co najmniej 25 %, a w odniesieniu do MŚP – o co najmniej 35 %.  Rada Europejska wezwała też „współprawodawców (czyli Parlament Europejski i Radę UE – przyp. M.Z.) do czynienia postępów w pracach nad zbiorczymi pakietami uproszczeń przedstawionymi 26 lutego 2025 roku, w trybie priorytetowym i z zachowaniem wysokiego poziomu ambicji, z myślą o ich jak najszybszym sfinalizowaniu w 2025 roku”. W konkluzjach był też apel, by „niezwłocznie, a najpóźniej do czerwca 2025 roku, współprawodawcy przyjęli wniosek w sprawie mechanizmu tymczasowych odroczeń dotyczącego sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju oraz ich należytej staranności w zakresie zrównoważonego rozwoju”.

Ambasadorowie zmiany.

Nie bez znaczenia były tu głosy konkretnych liderów. Premier Donald Tusk na początku stycznia otwierając prezydencję w Parlamencie Europejskim mówił: „Prezydencja polska, jestem przekonany, także instytucje europejskie, nie poprzestaniemy już tylko na czytaniu sprawozdań Draghiego, innych ostrzeżeń, tylko weźmiemy się ostro do roboty. To naprawdę będzie wasz pomnik, jeśli będziecie potrafili inaczej niż to było dotychczas, zaproponować Europie wielką akcję deregulacji. Bo od tego będzie zależała nasza konkurencyjność”.   

Ówczesny niemiecki minister finansów Joerg Kukies w styczniu 2025 r. wezwał do dwuletniego odroczenia niektórych wymagań CSRD oraz zniesienia obowiązkowych sprawozdań sektorowych. Także Francja zaproponowała “wielką przerwę regulacyjną“, sugerując kompleksowy przegląd i rewizję obecnych dyrektyw dotyczących zrównoważonego rozwoju, aby „lepiej dostosować je do zmieniającego się międzynarodowego krajobrazu gospodarczego”.

Za słowami czyny.

Przypominam, że to wszystko wydarzyło się w pierwszych dwóch miesiącach tego roku. Co stało się potem? Jak zwykle pogadali, napisali i już?  Otóż nie. Skracając nieco tę opowieść warto przyjrzeć się komunikatowi Komisji Europejskiej z 21 maja, który zatytułowano: „Komisja proponuje środki upraszczające, aby zaoszczędzić przedsiębiorstwom w UE kolejne 400 mln euro rocznie”. Przywołana jest tu krótka wypowiedź Valdisa Dombrovskisa, komisarza do spraw gospodarki i wydajności oraz wdrażania i upraszczania: „Dziś proponujemy czwarty zbiór uproszczeń. Pakiet ten pozwoli obniżyć koszty prowadzenia działalności gospodarczej w UE o kolejne 400 mln euro, co stanowi dodatkowe oszczędności w wysokości ponad 8 mld euro, które zidentyfikowano do tej pory w tym roku. Będziemy kontynuować nasze nieustanne dążenie do uproszczenia przepisów UE, aby uczynić je prostszymi, szybszymi i lepszymi dla wszystkich – obywateli, konsumentów, przedsiębiorstw i administracji publicznych

Zwracam uwagę, że to czwarty zbiór uproszczeń, a zaczęto raptem 3 miesiące temu. To jak na opinię, że „młyny unijne mielą wolno” tempo godne zauważenia. Co znalazło się w tym zbiorze? Przywołam tylko kilka elementów. Przede wszystkim wprowadzono nową kategorię przedsiębiorstw: małe spółki o średniej kapitalizacji czyli przedsiębiorstwa zatrudniające mniej niż 750 pracowników, mające do 150 mln EUR obrotu lub do 129 mln EUR aktywów ogółem.  Co to zmienia? Obecnie, gdy MŚP przekroczą więcej niż 250 pracowników, stają się dużymi przedsiębiorstwami i zgodnie z obowiązującymi przepisami nagle spada na nie mnóstwo nowych obowiązków, głównie związanych z szeroko rozumianą sprawozdawczością.  Stworzenie nowej kategorii pozwoli prawie 38 000 spółek w UE uzyskać dostęp do niektórych istniejących korzyści dla MŚP, takich jak np. odstępstwa od rozporządzenia o ochronie danych (RODO).

Proponowane jest w dużym zakresie przejście od dokumentacji papierowej do cyfrowej. Zachęcić to ma dodatkowo firmy do inwestycji w cyfryzację, ale też uwolni od kłopotliwej formy prowadzenia sprawozdawczości i przesyłania gdzie trzeba ton papieru. Znajdziemy w tym zbiorze także sprawy bardzo konkretne, jak np. zwolnienie z rejestracji fluorowanych gazów cieplarnianych. To tak specjalistyczne, że odwołam się do komunikatu Komisji: „Obecnie wszyscy importerzy i eksporterzy produktów zawierających gazy fluorowane (F-gazy) muszą się zarejestrować. Około 2000 nowych firm wymaga rejestracji każdego miesiąca, wielu z nich to mali dealerzy samochodów importujący lub eksportujący kilka używanych samochodów z gazem F w systemie klimatyzacji. Proponowana zmiana zmniejszy obciążenia związane z przestrzeganiem przepisów dla mniejszych przedsiębiorstw obsługujących ograniczone wolumeny handlu, przy jednoczesnym utrzymaniu celów rozporządzenia w zakresie klimatu”. Wg wyliczeń Komisji tylko w 2026 roku około 10 000 przedsiębiorstw nie będzie już musiało rejestrować się na unijnym portalu fluorowanych gazów cieplarnianych.

Staje pomnik

Ktoś powie, że to znowu tylko propozycja Komisji, a wszystkich interesuje, kiedy to zacznie stawać się prawem. To też się dzieje. Posłowie do Parlamentu Europejskiego, trudno powiedzieć czy rzeczywiście chcą  – jak to mówił do nich Donald Tusk – postawić sobie pomnik za wparcie procesu deregulacji, ale wzięli się do roboty i pracują. Na ostatniej tzw. mini sesji w Brukseli 21-22 maja Parlament zagłosował za zmianą rozporządzenia 2023/956 w „odniesieniu do uproszczenia i wzmocnienia mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2”.  W dużym skrócie: to co jest tu najważniejsze to ustanowienie progu 50 ton dla importerów niektórych produktów przemysłowych, poniżej którego przepisy CBAM nie będą miały zastosowania.  

Komentując wynik tego głosowania koordynator grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Komisji Ochrony Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Alexandr Vondra z Czech mówił: „Widać co jest możliwe, gdy Komisja zatrzymuje się, aby trochę się zastanowić, zamiast narzucać wiele różnych regulacji, które szkodzą miejscom pracy i bilansom małych firm. To uproszczenie zachowuje niemal cały CBAM w nienaruszonym stanie, ale zdejmuje z małych importerów ciężar, z którym nigdy nie powinni się zmierzyć”. 

Czy zatem można już odtrąbić sukces, uznać, że deregulacja jest nie tylko hasłem, ale realnym procesem? Oczywiście nie. Warto jednak o tym mówić i pisać, bo w tzw. przestrzeni publicznej tego procesu się nie dostrzega. Także w naszej kampanii prezydenckiej co chwilę pojawiają się tezy, że unijne przepisy, głównie te dotyczące środowiska i celów redukcji gazów cieplarnianych, zabijają taki czy inny sektor gospodarki i nic się z tym nie robi. Politycy przerzucają oskarżenia kto to wprowadził, kto się na to zgodził czy kto za tym głosował. A informacji o tym, że już niektóre „zbyt ambitne” przepisy czy zasady zostały zmienione nie ma. Tymczasem w całkiem niezłym tempie zmiana postępuje, czyli jak to już zostało podkreślone „Unia dowozi”. Czy może szybciej? Wydaje się, że wyraźnie szybciej już się nie da, ale naciskać trzeba!

Maciej Zakrocki

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL