Brzytwa wyborcza

13.04.2018

Facet, który wynalazł Brzytwę, żył w średniowieczu, nazywał się Ockham i był angielskim mnichem.
Brzytwa zrobiła ogólnoświatową karierę, stając się w końcu podstawowym narzędziem współczesnej metody naukowej. Brzytwa jako zasada myślenia głosi, że nie należy mnożyć bytów ponad konieczność. Co się zwięźle wykłada: rozwiązania najprostsze są najlepsze.
Część Polaków od początku sądziła, że główną przyczyną katastrofy smoleńskiej były oczywiste błędy pilotów. Jednakowoż inna część uważała, że tą przyczyną był skomplikowany spisek i zamach. Za pierwszą hipotezą przemawiają państwowe raporty wsparte setkami twardych dowodów. Na potwierdzenie drugiej hipotezy dowodów dramatycznie brak (przez osiem lat nie znaleziono ani jednego!), ale stoi za nią siła wiary. Przekonanie o prawdziwości jednej lub drugiej hipotezy ma swoje oczywiste skutki polityczne. Przypuszczam, że gdyby nie katastrofa smoleńska, PiS nie zdobyłby bezwzględnej większości sejmowych mandatów (> 230), a być może nawet zwykłej większości arytmetycznej.

Jako zwolennik ockhamowskiej Brzytwy, uważam smoleńskie podziały intelektualne za niezgłębiony sekret. Moi rozsądni Rodacy logicznie rozwiązują krzyżówki. Nie dają się oszukać na wadze nawet o dekagram, obrachowują resztę co do grosza i poprawnie odczytują liczniki. Swobodnie obsługują pralkę, kompa oraz ajfona, potrafią bezkolizyjnie prowadzić auto, rozsądnie szacują swoje prywatne interesy (ekstrapolacje, estymacje, związki przyczynowo-skutkowe), nie mylą się w przelewach. Lecz gdy tylko zaczynają myśleć o Smoleńsku, u części z nich te umiejętności i sprawności nagle biorą w łeb. Wędrują na śmietnik. Ciemna rozumowa mogiła, stupor nieboszczyka, wierzenia starożytnych Słowian.
Po drugie, bolesne są dla mnie odniesienia patriotyczne. Na wielu znajomych z politycznego i medialnego świecznika zawiodłem się osobiście. Czasami odnoszę wrażenie, że dotknęła ich jakaś zaraza, jakiś wirus, który wyłącza logiczne myślenie o weryfikowalnych faktach, i zarazem uczynnia jakieś hormony zła, które każą im kwestionować prawomocność smoleńskich ustaleń wszystkich instytucji państwa, a ludzi odmiennych zapatrywań uważać za zdrajców, kanalie lub debili. Przesadzam tylko dla uwypuklenia istoty problemu. Nieprawy (nielegalny, niekompetentny, nieuczciwy) ma być – według tych polityków i tych mediów – ten prezydent, ten premier, ten parlament, ten samorząd, ta prokuratura, te sądy, ta armia i ta policja. Dla mnie to jest wprost tragedia, bo to moi Rodacy i moja Polska. Nie mam, i ze względu na wiek nigdy już nie będę miał innego swojego społeczeństwa i innego swojego państwa.
Czy smoleńska Brzytwa da o sobie znać przy tegorocznych wyborach samorządowych?

Stanisław Remuszko
remuszko@gmail.com

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL