Europa jako zadanie

11.07.2022

6 lipca 2022 roku w Sali plenarnej Parlamentu Europejskiego premier Czech Petr Fiala, politolog, rektor Uniwersytetu Masaryka w latach 2004–2011 przedstawił priorytety czeskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Pięć oczywistych punktów i jeden nieco mniej precyzyjnie określony. Te pięć to: zarządzanie kryzysem uchodźczym i odbudowa  Ukrainy , bezpieczeństwo energetyczne, wzmocnienie zdolności obronnych i bezpieczeństwa cyberprzestrzeni, strategiczna odporność gospodarki europejskiej, w tym polityka żywnościowa. Ów szósty brzmi: wspieranie demokracji, ale raczej poza granicami UE. Czy to zapowiedź łatwiejszego półrocza dla polskiego obozu władzy?

Można tak założyć chociażby z tego powodu, że Petr Fiala stoi na czele Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), która należy do tej samej rodziny politycznej co PiS czyli do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Właściwie podczas wszystkich debat o praworządności, o działaniach Komisji Europejskiej wobec państw ją łamiących, o prowadzonych postępowań w Radzie UE na podstawie słynnego art. 7 TUE, członkowie EKR dowodzili, że to strata czasu, że praworządność nie jest na tyle dokładnie zdefiniowana, by wykazać, że ktoś ją łamie. A w ogóle „zajmijmy się poważnymi problemami”. I pan premier trochę w ten rodzaj argumentacji się wpisał. Posłanka Gwendoline Delbos-Corfield z grupy Zielonych zauważyła: „Cztery lata temu ten Parlament uruchomił procedurę z art. 7 ust. 1 traktatu przeciwko rządowi węgierskiemu z powodu obaw co do sytuacji demokracji, praw i wolności w tym państwie członkowskim. Od tego czasu niestrudzenie współpracujemy ze wszystkimi prezydencjami, aby skłonić Radę do dalszych działań.

Liczymy, że prezydencja czeska będzie jedną z tych, które wykażą przywództwo i postara się przełamać ten stan bezwładności i braku odwagi”. Przypomnę, że wobec Polski ta procedura została uruchomiana jeszcze wcześniej i też nic się praktycznie nie dzieje. Premier Czech odpowiedział: „Prezydencja czeska będzie postępować tak, jak powinno się przewodniczyć w Radzie, czyli jako bezstronny mediator i moderator. Będziemy dążyć do polubownego rozwiązania. To jest nasze zadanie i tak powinno postępować państwo sprawujące prezydencję”.

No właśnie: „zadanie”. To słowo nie przypadkowo tu się pojawiło, bo jest wpisane w motto czeskiej prezydencji, które brzmi: „Europa jako zadanie”. To tytuł odczytu, które legendarny Vaclav Havel wygłosił 15 maja 1996 roku w Sali Koronacyjnej akwizgrańskiego ratusza, przy okazji kolejnej edycji Nagrody Karola Wielkiego. Mówił wtedy: „Nieco przesadziwszy, można powiedzieć, że zadaniem dzisiejszej Europy jest ponowne odkrycie swojego sumienia i poczucia odpowiedzialności w najgłębszym tego słowa znaczeniu, nie tylko w stosunku do własnej architektury politycznej, ale także w stosunku do całego świata”. Jeśli rzeczywiście obecnie rządzący chcieliby poważnie potraktować słowa swojego wielkiego rodaka, to kwestie praworządności powinni także tak traktować. Tym bardziej, że premier Fiala objął rządy po Andreju Babišu, który odchodził w atmosferze oskarżeń o defraudacje unijnych pieniędzy, wpływaniu na medialny przekaz w tych sprawach i Petr Fiala obiecywał nowe standardy.

Na dodatek za praworządność w Komisji Europejskiej odpowiada Vera Jourova, choć pochodząca z
innego obozu politycznego, to jednak z pewnością będzie starała się docierać do władz w Pradze i co najmniej sugerować, by zagrożeń dla rządów prawa nie lekceważyć. Tym bardziej, że jeszcze w lipcu ukaże się już trzecie sprawozdanie Komisji o praworządności w 27 państwach członkowskich wraz z rekomendacjami, co należy poprawić. Poprzednie były dla Polski druzgocące i jak słychać w Brukseli ten będzie podobny. Czeski rząd, przy całej politycznej bliskości przez grupę EKR z PiS-em nie będzie mógł udawać, że nic się nie dzieje.

Ale nawet jeśli by tak było, to nie oznacza spokojnego snu dla premiera Mateusza Morawieckiego i czekania bez stresu na wypłaty z Funduszu Odbudowy na projekty zawarte w KPO czy z tradycyjnego budżetu Unii. Przypomnę z poprzedniego tygodnia wypowiedzi wspomnianej Very Jourovej, której na spotkaniu w Parlamencie Europejskim niemiecki poseł z grupy Zielonych Daniel Freund zadał takie pytanie: Czy zdaniem Komisji tzw. „prawo Dudy” wypełnia założenia kamieni milowych planu odbudowy? To ważne, bo dzisiaj jest ostatni dzień spełnienia tego warunku i co Komisja zamierza zrobić w wypadku, gdy spełnienia tego warunku nie ma? Jak pani sądzi, co to może oznaczać, jeśli termin zostanie przekroczony? Jak to wpłynie na dalsze decyzje podejmowane przez Komisję Europejską? „Prawo Dudy” to oczywiście prezydencka ustawa o Izbie Dyscyplinarnej. A jak pani komisarz odpowiedziała? Panie pośle Freund: Jeśli chodzi o pytanie, czy prawo Dudy wypełnia kamienie milowe, to odpowiedź brzmi: Nie, nie wypełnia. Polska będzie musiała zastanowić się nad tymi warunkami i jeśli nie będzie właściwej odpowiedzi, która odpowie na kamienie milowe, nie wypłacimy pieniędzy”.

Zrobiło się zamieszanie, bo nie bardzo było wiadomo, czy to stanowisko pani komisarz, czy całej Komisji. Stąd właściwie to samo pytanie zostało zadane na konferencji prasowej szefowej Komisji właśnie z czeskim premierem Petrem Fialą przy okazji wizyty członków Komisji w Czechach w pierwszych dniach prezydencji. I Ursula von der Leyen odpowiedziała tak: „Polska musi wypełnić zobowiązania dotyczące systemu dyscyplinarnego wobec sędziów zgodnie z założeniami Funduszu Odbudowy i Odporności. Nadal oceniamy nowe prawo odnoszące się do zasad odpowiedzialności sędziów, dlatego na dzisiaj nie mam końcowej oceny. Mogę jedynie powiedzieć, że to nowe prawo nie gwarantuje, że sędziowie mogą kwestionować status innego sędziego bez narażania się na karę dyscyplinarną. A jest to wymóg konieczny, więc ta kwestia musi zostać rozwiązana przez stronę polską, która się do tego zobowiązała i wtedy będzie można odblokować pierwszą płatność. Powtórzę: nie oceniliśmy jeszcze całego prawa, ale już widzimy, że tego wątku brakuje.

Dobrze wiemy w Polsce, że tak jest, bo rząd jest zakładnikiem koalicjanta z Solidarnej Polski, który wymusił, by w znowelizowanej ustawie gwarancji zapisanych w KPO nie było. Niewielką nadzieją są coraz odważniejsze wypowiedzi Mateusza Morawieckiego pod adresem koalicjanta, co może oznaczać, że dostał zgodę na przekonanie Brukseli, że jednak poradzi sobie i naprawdę kamienie milowe wypełni. Dowodem na to może być na przykład ta wypowiedź szefa rządu kilka dni temu, w której odnosił się do sugestii kolegów z Solidarnej Polski, by nie iść na ustępstwa i w razie czego pożyczyć pieniądze „na rynkach”, a nie z UE: „Dziś to raczej pożyczenie przez Polskę pieniędzy na rynku międzynarodowym w takiej skali, mogłoby się okazać „kamieniem u szyi”. A to takie skrajnie nierozsądne „propozycje” padają ze strony osób, które niewiele rozumieją z natury rynków”. Potem kilkakrotnie to powtórzył, czy to na wiecach czy w wywiadach dla mediów. Ale czy przestanie być zakładnikiem mniejszości w koalicji i doprowadzi do takich rozwiązań prawnych, które w końcu odblokują tak potrzebne miliardy, tego nie sposób dzisiaj przewidzieć. Może przyjaciele z Czech i politycznie bliski premier Fiala pomogą? Zobaczymy. W końcu „Europa to zadanie”, także doprowadzenia do sytuacji, w której polskie społeczeństwo, jak wiele innych w Unii skorzysta z wielkiego dobrodziejstwa jakim są pieniądze z Funduszu Odbudowy.

Z kronikarskiego obowiązku, ale też mając świadomość wagi podjętej w minioną środę decyzji przez Parlament Europejski chcę zwrócić uwagę na sprawę taksonomii. Z powodów, których nie rozumiem, sprawa ta przeszła niemal niezauważona w polskich mediach. Komisja Europejska przygotowała tzw. akt delegowany, w którym określa co i na jakich zasadach może być źródłem energii, by zachować cele klimatyczne, emisyjne, jakie Wspólnota przyjęła, ale jednocześnie nie wprowadzić zagrożenia braku energii. To zastrzeżenie oznaczało wpisanie na listę „źródeł przejściowych” gazu i atomu. Grupa posłów do Parlamentu Europejskiego z różnych opcji politycznych, której przewodził holenderski polityk z grupy Zielonych Bas Eickhout przygotowała inicjatywę, by Parlament odrzucił propozycję Komisji i w ten sposób doprowadził do szybkiej rezygnacji z gazu i atomu. Rozpoczęła się wielka gra, w którą zaangażowali się politycy, lobbyści, organizacje pozarządowe, media. Na środę 6 lipca zaplanowano głosowanie w tej sprawie, a dzień wcześniej miała miejsce debata w sali plenarnej. Na zewnątrz gmachu PE w Strasburgu trwały demonstracje – co ciekawe: najgłośniejszą grupę stanowili zwolennicy energii jądrowej.

Wydawało się, że taksonomia w tym kształcie rzeczywiście zostanie odrzucona: w głosowaniach w parlamentarnych komisjach, które zajęły się sprawą, a więc w komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności oraz komisji Gospodarczej i Monetarnej większość głosowała za odrzuceniem aktu delegowanego i apelem do Komisji Europejskiej, by przygotowała nowy.

Podczas wspomnianej debaty pojawił się bardzo ciekawy wątek stanowiska w tej sprawie…. Ukrainy.
Okazało się, że elity polityczne tego kraju także w sprawie gazu są podzielone. Świetnie dowodzą tego choćby te dwie wypowiedzi zaczerpnięte z dyskusji posłów w sali plenarnej. Grace O’Sullivan – irlandzka polityk i ekolog, działaczka Partii Zielonych mówiła: „Teraz na nas w tej Izbie spada obowiązek powstrzymania tego moralnego i gospodarczego szaleństwa. W ciągu ostatnich kilku tygodni delegacja po delegacji przedstawicieli Ukrainy przyjeżdżała do tej Izby z jedną prośbą: nie popierać dalszych inwestycji w gaz. Na tym korzystają tylko rosyjscy oligarchowie. Z kolei prof. Jerzy Buzek, bardzo aktywny we wszystkich sprawach unijnej energetyki podkreślał, że: „Trudno posądzać Komisję i Parlament Europejski o sprzyjanie Rosji. To właśnie my od początku wojny wspieramy Ukrainę i sprzeciwiamy się barbarzyńskiej rosyjskiej wojnie. To Parlament – byłem jednym z autorów tej poprawki – opowiedział się za całkowitym zakazem importu energii z Rosji. A w czerwcu, pierwszy raz w historii Unii, import gazu płynnego z USA przewyższył import gazu z Rosji. To efekt naszych parlamentarnych negocjacji z Kongresem i administracją Obamy prowadzonych w 2015 r. I na koniec ważna uwaga dla nas. Rząd Ukrainy w oficjalnym stanowisku prosi nas, posłów, o poparcie taksonomii.

Nie wykluczone, że w Kijowie też toczy się jakaś gra o rosyjski gaz, o dalsze relacje z Rosją, o korzyściwynikające z tranzytu tego surowca. W każdym razie w ostatecznym głosowaniu większość zdobyła grupa zgadzająca się z propozycją Komisji Europejską, utrzymującą gaz i atom jako surowce energetyczne w okresie przejściowym. To bardzo ważny sygnał dla Polski, by jak najszybciej zacząć rozwijać energetykę ze źródeł odnawialnych, a jednocześnie zachęcać inwestorów w modernizację elektrowni gazowych, gdyż obecne w nich standardy nie mieszczą się w szczegółowych zapisach taksonomii. Należy też zintensyfikować prace nad budową energetyki jądrowej, gdyż taksonomia zezwala na inwestycje w tym obszarze do 2045 roku. Broniąca stanowiska Komisji Europejskiej komisarz Mairead Mcguinness wyraźnie przypominała: „Gaz to paliwo kopalne. Nie jest zielony. I nigdy nie twierdziłam inaczej. Mogę to powiedzieć w kilku językach, jeśli chcecie. Nigdy nie opisałam gazu jako czegoś innego niż paliwo kopalne. Niemniej jednak rozumiem, że niektóre państwa członkowskie odchodzące od brudnych paliw kopalnych mogą potrzebować gazu w okresie przejściowym i właśnie tam umieściliśmy gaz w naszej taksonomii”. Ten okres przejściowy dla inwestycji w energetykę gazową to … 7 lat. Naprawdę trzeba się wziąć ostro do roboty. Tym bardziej, że decyzja Parlamentu w sprawie taksonomii to poważny sygnał dla inwestorów. Warto się wsłuchać w głos pani komisarz z tej debaty: „taksonomia jest instrumentem zachęcającym prywatnych inwestorów do inwestycji, które pozwalają nam osiągnąć nasze cele klimatyczne. To narzędzie dla sektora finansowego i inwestorów. To nie jest polityka energetyczna. Państwa członkowskie są i pozostają w pełni same odpowiedzialne za swój koszyk energetyczny”.

Ta historia doskonale wpisuje się w motto czeskiej prezydencji: „Europa jako zadanie”. Mamy teraz właśnie wszyscy do wykonania wielkie zadanie: zapewnić bezpieczeństwo energetyczne całej UE i każdego państwa, w tym Polski osobno. Jest decyzja, jest jasny sygnał dla inwestorów, wystarczy tylko wypełnić kupon.

Maciej Zakrocki

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL