Ogon merda psem

01.06.2022

Jeszcze raz niestety się okazało, że tak ceniona przez wielu jednomyślność w procesie podejmowania kluczowych decyzji w Unii Europejskiej jest skaraniem boskim. 26 dni toczyły się dyskusje o szóstym pakiecie sankcji UE, w którym Komisja Europejska umieściła embargo na ropę naftową z końcem tego roku. Dla państw „śródlądowych”, które miałyby problem z dostawami z innych źródeł (drogą morską) okres ten przedłużono najpierw na koniec przyszłego roku, a potem nawet 2024. Czechy, Słowacja, Austria bez większego problemu się zgodziły. Ale premier Węgier powiedział „nie”. I tak doszło do zgniłego kompromisu, który jest groźnym precedensem.

Najgorsze w tym jest to, że Wiktor Orban grał od początku nie fair, a znowu Komisja Europejska mówił o potrzebie dialogu, zrozumienia specyfiki, etc. Gdy pojawił się projekt embarga Peter Szijartó, minister spraw zagranicznych w rządzie Orbana dowodził, że Węgry nie mogą się zgodzić na ten pomysł, bo zwyczajnie gospodarka kraju padnie. Zasugerował, że można myśleć o zgodzie rządu w Budapeszcie, jeśli Unia przeznaczy 750 mln euro na modernizację ropociągu, który umożliwiłby przesyłanie ropy od strony Chorwacji. Wydawało się, że to nawet rozsądna propozycja, przynajmniej na otwarcie negocjacji. Ale dwa dni później ten sam minister napisał, że Węgry potrzebują … 17 miliardów euro, by się zgodzić na embargo. Wydawało się, że tak bezczelna zagrywka zostanie zwyczajnie zignorowana. Tylko co zrobić z potrzebną jednomyślnością, by sankcyjny pakiet przyjąć?

Zaczęły się działania dwutorowe: próby przemówienia rządowi Orbana do rozsądku i równolegle wysyłane sygnały, że jak do zgody nie dojdzie, to sankcje zostaną wprowadzone w ramach decyzji poszczególnych państw wobec Rosji z pominięciem Węgier. To jest możliwe, choć byłoby dowodem na brak jedności w Unii, co z pewnością Putin powitałby z radością. I ten argument przeważył, by robić wszystko na rzecz owej jedności. „Urabiano” węgierskich przedstawicieli w tzw. COREPERZE (to miejsce spotkań ambasadorów państw przy UE) jeszcze w poniedziałek rano na kilka godzin przed szczytem, wrzucając do projektu wyłączenie z sankcji ropy przesyłanej ropociągami. Z zastrzeżeniem, że „do tematu pełnego embarga wrócimy wkrótce”. Oczywiście nikt tego „wkrótce” nie zdefiniował. Ostateczną zgodę na to rozwiązanie zostawiono liderom państw i rządów.

Ci dogadywali się do późnej nocy. Niewiele dało jak zawsze emocjonalne, transmitowane do sali obrad Rady Europejskiej, wystąpienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Przywódca Ukrainy podawał suche fakty, ale jakże mocne. „8 kwietnia, 44 dnia tej wojny, wprowadzono piąty pakiet sankcji UE. Od tego czasu minęły 52 dni. Co się wydarzyło w tym okresie?” – zapytał Zełenski. „Wtedy, według stanu na 8 kwietnia, na liście zabitych przez rosyjskich okupantów na Ukrainie było 169 dzieci. Na dzisiaj jest 243 dzieci” – mówił szefom UE. „Na dzień 8 kwietnia mieliśmy zniszczonych 928 placówek oświatowych: przedszkola, szkoły, uniwersytety. Na dzisiaj – 1888”. Zełenski podkreślił, że „Wina za wszystko, co się dzieje, spoczywa tylko na państwie rosyjskim. Ale jestem przekonany, że dla każdego z was jest oczywiste, że powinien nastąpić postęp w sankcjach za tę agresję. A dla nas jest to bardzo potrzebne. Bardzo nam to pomoże!”.

Co postanowili potem członkowie Rady Europejskiej? Będzie tak, jak życzy sobie…. Wiktor Orban: Rosyjska ropa, która dotrze do UE rurociągiem, będzie zwolniona z sankcji, przynajmniej „tymczasowo”. Chociaż niektóre kraje UE, w tym polski rząd, wyraziły w ostatnich dniach zaniepokojenie efektem zakłóceń na jednolitym rynku, biorąc pod uwagę, że właśnie Węgry, ale i Słowacja czy Czechy odniosą korzyści z powodu dalszych dostaw tańszej rosyjskiej ropy, ostatecznie postanowiono to przemilczeć. Dziwne, bo to z pewnością wpłynie na większą konkurencyjność gospodarek wybranych w ten sposób państw. Co na to Wiktor Orban, który 31 maja obchodził 59 urodziny? Jak przyjął prezent?

W węgierskich mediach, a dokładniej rządowych, bo w zasadzie innych tam już nie ma, porozumienie określono jako polityczny sukces węgierskiego kierownictwa. Origo, serwis informacyjny partii rządzącej, zamieścił we wtorek rano nagłówek: „Viktorowi Orbánowi po raz kolejny udało się ochronić węgierskie interesy w Brukseli”. Można być pewnym, że treści wystąpienia Zełenskiego nie zestawiono z tą informacją. A jeśli nawet, to co to ma za znaczenie, przecież węgierski premier ma się troszczyć o Węgrów, a nie Ukraińców i ich dzieci.

Zaczęto szukać argumentów, by pokazać, że właściwie to wszyscy powinni być zadowoleni, bo szósty pakiet Rosję bardzo mocno uderzy. Premier Belgii Alexander De Croo przekonywał, że porozumienie w sprawie sankcji naftowych jest dobrym porozumieniem i argumentował, że trafia ono Rosję „w samo serce”, ponieważ wpływy z ropy są dla Moskwy ważniejsze niż dochody z gazu. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, który jak zawsze robi wszystko, by doprowadzić do konsensusu, pochwalił przywódców na swojej konferencji prasowej za wyrażenie „jednolitego przesłania” i podjęcie „silnej decyzji”. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała z kolei, że prawie 90 proc. importu ropy z Rosji do UE przestanie płynąć do końca tego roku, między innymi za sprawą Polski i Niemiec, których rządy zobowiązały się do całkowitego wycofania się z kupowania ropy z rurociągu „Przyjaźń” do końca roku 2022. A oczywiście Unia „wkrótce wróci” do pozostałych 10 proc. Poza tym – argumentowała pani von der Leyen – nie wolno zapominać, że nie chodziło przecież w tym pakiecie tylko o embargo na ropę! Znalazły się przecież w nim sankcje nałożone na ludzi, w tym na przywódcę rosyjskiego prawosławia patriarchę Cyryla, a także na osoby oskarżone o popełnienie zbrodni w Buczy. Trzech kolejnych rosyjskich nadawców otrzymało zakaz emisji swoich kanałów w UE, a potężny Sbierbank zostanie także wyłączony z międzynarodowego systemu płatności SWIFT. Czyli sukces!

Dlaczego warto dokładnie prześledzić to, co się w ostatnim czasie stało w Unii Europejskiej? Zasada jednomyślności w kwestii sankcji stała się prostym narzędziem szantażowania Wspólnoty przez rząd i samego premiera niewielkiego w końcu kraju. Co więcej, państwa, które od lat jest na bakier z unijnymi wartościami, w którym złamano wiele zasad państwa prawa, zakpiono sobie z pryncypiów liberalnej demokracji. Wobec Węgier trwa procedura z art.7 (nieskuteczna), ale w ostatnich tygodniach Komisja Europejska rozpoczęła stosowanie mechanizmu: pieniądze za praworządność, który skuteczny być powinien. I nagle – fakt, dla ważnego politycznie celu, jakim jest jednomyślna decyzja w sprawie sankcji – ogon zaczął merdać psem. Abstrakcyjne żądania 17 miliardów euro były próbą wymuszenia wypłat Węgrom z innej koperty, skoro z tych tradycyjnych – z powodu łamania praworządności – mieli pieniędzy nie dostać.

W sprawie sankcji na Rosję, w tym embarga na węglowodory polski rząd postępuje słusznie. Ale węgierska gra może zachęcać do korzystania z groźby weta dla realizacji celów, które już słuszne nie są. Zresztą już skorzystano z tego patentu blokując propozycję globalnego podatku dla firm, mimo, że przez wiele tygodni negocjacji nasz rząd nie zgłaszał tu zastrzeżeń. Oficjalne groźby, że z powodu „szykan Brukseli”, blokowania pieniędzy na KPO, będzie się po weto sięgać dla zasady, nie były przecież dziennikarską kaczką. Dlatego źle się stało, że Wiktor Orban wygrał w Brukseli, bo Wspólnota zachęca w ten sposób innych do pójścia tą drogą.

W dokumencie finalnym zakończonej 9 maja Konferencji o Przyszłości Europy znalazło się kilka postulatów, które – zdaniem obywateli uczestniczących w tym przedsięwzięciu – powinny poprawić funkcjonowanie Unii i dać poczucie, że nie będzie już podatna na zgniłe kompromisy. Jednym z nich jest odejście od zasady jednomyślności w wielu sprawach, ale przede wszystkim w polityce zagranicznej w czym mieści się też sprawa nakładania sankcji. Nie ma pewności, czy gdy przyjdzie do praktycznej realizacji postulatów obywateli, rządy się na taką zmianę zdecydują, bo właśnie dostały dowód, że może warto sobie takie narzędzie zostawić. A by ją wprowadzić w życie potrzebna będzie… jednomyślność.

Maciej Zakrocki

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL