Panie Weber!

14.08.2023

Panie Weber, proszę się nie posługiwać swoim pomocnikiem Donaldem Tuskiem. Proszę stanąć do debaty”. Takie wyzwanie rzucił Mateusz Morawiecki szefowi Europejskiej Partii Ludowej. Zaproszenie nie zostało przyjęte. I raczej nie z powodu tchórzostwa bawarskiego polityka,  Manfreda Webera.

Wszystko zaczęło się już dawno, na początku lipca, gdy polski premier pozwolił sobie na skandaliczne zestawienie mówiąc: „Kiedy w tym trudnym czasie, pełnym ryzyka i niepewności, nie wiemy, co nastąpi, na wschodzie widzimy grupę Wagnera, która ma się przemieścić na Białoruś, a na zachodzie działa grupa Webera. Wiecie, co to jest grupa Webera. Weber-Tusk. Weber to jest europejski szef partii Tuska. Mówi, że tylko oni – Weber i Tusk – stworzą zaporę ogniową”. Porównać ze zgrają „psów wojny”, najemników, których „wyczyny” znane są pod wieloma szerokościami geograficznymi świata, których bezsporne zbrodnie na wschodnich terenach okupowanych ziem Ukrainy szokują świat, z rodziną polityczną demokratycznych państw Europy, to skandal. Tak jak niczym nie uzasadnione jest oburzenie ludzi PiS-u działaniami Manfreda Webera.

Dzieje EPL

Europejska Partia Ludowa (EPL) ma swoje korzenie w latach dwudziestych, kiedy w Paryżu odbyła się konferencja partii chadeckich. Konferencja ta ustanowiła sekretariat, który wspierał współpracę europejskich partii konserwatywnych aż do jej rozwiązania w 1939 roku. Po II wojnie światowej ponownie pojawiła się wola koordynacji między partiami konserwatywnymi, a po pierwszym spotkaniu Wspólnego Zgromadzenia w 1952 roku nieoficjalnie zorganizowała się grupa Chrześcijańskich Demokratów. Grupa ma silną więź ze słynnym Robertem Schumanem, jednym z czołowych architektów integracji europejskiej. Kolejne lata to dalsze działania na rzecz współpracy „myślących podobnie” polityków, które w pewnym sensie wymuszał proces jednoczenia się, wtedy jedynie Zachodniej Europy. Gdy podjęto decyzję, że w 1979 roku odbędą się pierwsze powszechne wybory do Parlamentu Europejskiego, ugrupowania chadeckie uznały, że tym bardziej konieczna jest pogłębiona współpraca.

I tak to trwa od dekad. Z powodu bliskości programowej dwie polskie partie, Platforma Obywatelska i PSL należą do tej rodziny politycznej. Często w skrócie mówimy o politykach tej rodziny „chadecy”, bo choć starają się być nowocześni i nie odcinają się od tradycji, to też mocno akcentują chrześcijańskie korzenie Europy. Tak się złożyło, że w listopadzie 2018 roku jako dziennikarz przyglądałem się z bliska kongresowi EPL w Helsinkach. Był bardzo ważny, bo kongres miał zdecydować kto będzie reprezentował tę rodzinę polityczną jako tzw. Spitzenkandidat czyli „kandydat wiodący” w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku. W tym pomyśle chodzi o to, że rodzina polityczna wystawia takiego kandydata i jeśli jej politycy zdobędą najwięcej mandatów w Parlamencie Europejskim w wyniku wyborów, to on powinien zostać szefem Komisji Europejskiej. O tę nominację Manfred Weber walczył na kongresie z politykiem fińskim, byłym premierem tego kraju Alexandrem Stubbem. Niemiec, a dokładniej Bawarczyk wygrał w cuglach.

Kim jest Manfred Weber?

Co powiedział mówiąc o Europie? Otóż zwrócił uwagę na pewien fenomen. Europa jest różnorodna, mówimy w wielu językach, mamy różną architekturę, kuchnię, kulturę, stroje. Ale jest jedna rzecz wspólna dla wszystkich Europejczyków: w każdej większej wiosce widać wieżę kościoła i krzyż. Bo Europa jest chrześcijańska, w tym należy szukać źródeł naszej Wspólnoty, spoiwa narodów, zmieniających się, wzbogacanych przez przybyszów z innych części świata. Mogę zapewnić, że on tak naprawdę myśli, bo zdarzyło mi się z nim wielokrotnie rozmawiać. W tych rozmowach dostawało mu się często za pobłażliwość wobec Wiktora Orbana, którego partia FIDESZ też do EPL należała.

Rzeczywiście z uporem godnym złej sprawy tolerował odchodzenie Orbana od liberalnej demokracji, niszczenie rządów prawa na Węgrzech, likwidację wolnych mediów. Z uporem maniaka powtarzał, że lepiej go mieć „na pokładzie” i dzięki temu wpływać na jego politykę, niż po prostu wyrzucić. Nie zauważał, że Wiktor Orban już podjął decyzję i że jego pozostawanie w EPL było tylko taktycznym zabiegiem pozwalającym na załatwianie sobie różnych spraw w Unii mając szyld największej rodziny politycznej. Gdy presja innych partii należących do EPL była już olbrzymia, a niektóre zagroziły opuszczeniem rodziny z powodu FIDESZ-u, zwołał zebranie, na którym miało dojść do wyrzucenia Węgrów. Ale sprytny Orban uprzedził ten ruch i sam się wypisał, chwaląc się potem w mediach społecznościowych, że ta „pożal się Boże chadecja” nawet nie umiała go wyrzucić…

Przypomnienie tej historii jest o tyle ważne, że naszemu obozowi władzy Manfred Weber, ani fakt, że jest Niemcem w ogóle nie przeszkadzał, gdy ten popierał Orbana. Tuż przed wyborami do węgierskiego parlamentu w 2018 roku Weber odwiedził Węgry i stojąc obok Orbana wspierał jego kampanię. Po wielkim zwycięstwie FIDESZ-u szybko wysłał gratulacje. Z tego powodu został na forum Parlamentu Europejskiego skrytykowany przez wielu liderów. Np. były belgijski premier i lider ugrupowania liberałów Guy Verhofstadt napisał wtedy na Twitterze: „Gratulując Orbánowi bez wzywania go do poszanowania europejskich wartości, EPL legitymizuje jego nikczemną kampanię, jego atak na rządy prawa i próbę zainstalowania autorytaryzmu”. Nic takiego z Nowogrodzkiej nie zostało wysłane.

Aż tu nagle…

Minęło kilka lat, Weber nie z mienił swoich poglądów. Jeśli to skręcił nieco w … prawo. Widząc, jak w wielu państwach ugrupowania nawołujące do humanitarnego traktowania imigrantów tracą poparcie, zmienił ton w debatach o polityce migracyjnej UE. Zaskoczył, jak powiedział, że można rozważyć budowę murów na granicach UE z budżetu Wspólnoty. Dla Komisji Europejskiej, na marginesie kierowanej przez polityczkę z EPL Ursulę von der Leyen, to ciągle czerwona linia. Bronił się przed atakami socjalistów, którzy oskarżyli go o sprzeniewierzenie się europejskim wartościom, gdy dał zielone światło na wejście włoskiej partii Forza Italia do koalicyjnego rządu z ugrupowaniem Bracia Włosi Georgii Melonii, którą oskarżano o skrają prawicowość, a nawet „faszyzowanie”. Warto podkreślić, że partia Meloni jest w jednej rodzinie politycznej z PiS-em! To czemu Weber jest zły?

Bo jest Niemcem i można łatwo go sklejać z Tuskiem i Platformą Obywatelską. Co umożliwiło atak? Niewinna wypowiedź dla niemieckiej telewizji ZDF, w której lider EPL mówił, że każdy kto akceptuje zasady państwa prawa, „może być politycznym konkurentem, ale też demokratycznym partnerem. A wszyscy inni, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, jak Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi przeciwnikami i będą przez nas zwalczani”. Reakcja w polskim obozie była niezwykła! Mateusz Morawiecki: „Chcę powiedzieć, że miarka się przebrała. Jako premier polskiego rządu, który reprezentuje większość sejmową wybraną w demokratycznych wyborach, nie pozwolę, by wybory Polaków były tak szkalowane”. I dalej: „Panie Weber, proszę nie posługiwać się swoim pomocnikiem Donaldem Tuskiem. Proszę stanąć do debaty. Zarzucacie nam łamanie demokratycznych reguł? Proszę to powiedzieć milionom Polaków w telewizyjnym starciu. Zapraszam pana na debatę 2 października”.

Hasło zostało rzucone i kolejni przedstawiciele obozu władzy dołączyli do ataku: „Wypowiedź Webera to — nawet jak na Niemca — skrajny przykład bezczelności. A także złamanie wszelkich zasad obowiązujących w europejskiej polityce. (…) Jest sierpień, może Herr Weber tego nie wie, ale my, Polacy, wspominamy akurat straszliwe zbrodnie dokonane przez Niemców w Warszawie ledwie 79 lat temu. Na samej Woli w ciągu kilkudziesięciu godzin Niemcy zabili 50 tysięcy Polaków. Niemieccy zbrodniarze nigdy nie zostali ukarani, za to cieszyli się w Niemczech przez wiele lat po wojnie szacunkiem, pełniąc nawet niekiedy funkcje publicznie. Taka to jest ta niemiecka »praworządność«. Znamy ją w Polsce dobrze. Dlatego, Herr Weber, zostaw Polskę w spokoju” — napisała Beata Szydło.

Przemysław Czarnek swój wpis zaczął w języku niemieckim: „Herr Weber. Sie haben keine Ahnung von Rechtsstaat und freien Medien. Łamiecie bezczelnie traktaty, stosujecie blokady medialne, żeby tylko niemieckie społeczeństwo nie mogło dowiedzieć się o gwałtach na kobietach i przestępstwach waszych muzułmańskich, nielegalnych imigrantów” – napisał szef MEN-u.

Prawo Kalego

Generalny zarzut dotyczył niewybaczalnej ingerencji Niemca w polskie wybory. Podane wyżej przykłady, jak i wiele innych dowodzą, że wspieranie się czasie kampanii wyborczej w ramach europejskich rodzin politycznych jest standardem, którego nikt dotąd nie kwestionował. Co więcej, liderzy Prawa i Sprawiedliwości sami to robią i to całkiem niedawno!

Oto 21 lipca tego roku, tuż przed głosowaniem w wyborach do parlamentu Hiszpanii w sieci pojawił się film, w którym prezes Jarosław Kaczyński mówił tak: „Szanowni państwo, przed wami wybory, bardzo ważne wybory. Bardzo ważne dla Hiszpanii i bardzo ważne dla Europy. Chciałbym zwrócić się do państwa z prośbą o poparcie Voxu, partii Santiago Abascala. Partii, która zabiega o bezpieczną i silną Hiszpanię. O to, byście mogli żyć w spokoju, rozwijać się, by te wszystkie sprawy, które dziś są problemem, były rozwiązywane. By wielka przeszłość Hiszpanii, była także jej wielką przyszłością. Aby zwyciężyć, trzeba pracować. Zwracam się do wszystkich zwolenników Voxu o wielką aktywność do ostatniej chwili. O zwycięstwo trzeba walczyć do końca. Bo ono przyjdzie. Przyjdzie w Hiszpanii, wierzę też, że przyjdzie w naszym kraju. Że będziemy razem zmieniać Europę ku lepszemu”.

Niedopuszczalna ingerencja w wybory w Hiszpanii? Nie! Dlatego też premier Pedro Sanchez, socjalista,  nie krzyczał: dosyć tego, jak można wspierać post faszystowską partię i nie wzywał pana prezesa do debaty! Po prostu wie, że to normalne w europejskiej polityce, nawet jeśli się dziwi, że z Polski, która niedawno wydobyła się z dyktatury, ktoś oficjalnie wspiera partię kwestionującą reguły liberalnej demokracji. No, ale to polityk lewicy. Ciekawsze jest coś innego.

Manfred Weber – już o tym wspomniałem – skręcił w prawo. Też już wspomniałem, że Forza Italia jest w kolacji z partią Georgii Meloni, a „interesów” Europejskiej Partii Ludowej we włoskim rządzie pilnuje szef dyplomacji Antonio Tajani, do niedawna szef Parlament Europejskiego i bliski współpracownik Webera. W Hiszpanii Weber wspierał Partię Ludową, która należy do EPL wiedząc, że to może oznaczać potem koalicję rządzącą z Voxem wspieranym przez…. J. Kaczyńskiego. Weber wspierał też Umiarkowaną Partię Koalicyjną w Szwecji, która wygrała w 2022 roku wybory w tym kraju i aby mieć większość dogadała się w sprawie poparcia ze Szwedzkimi Demokratami, partią opisywaną przez niektórych nie jako skrajna prawica, ale wręcz neofaszystowska. Ta partia jest razem z … PiS-em w jednej rodzinie politycznej Konserwatystów i Reformatorów. Reasumując: znane są przypadki rządów koalicyjnych, które tworzą partie zrzeszone w EPL czyli ich „szefem” jest Manfred Weber i partie będące w sojuszu z PiS-em.

A świstaki zawijają sreberka..

Wszystko to pokazuje, jak nielogiczne są ataki na Webera, choć oczywiście podlegają wyborczej logice PiS-u. Weber to Niemiec, a PO jest w związku z tym w partii niemieckiej więc realizuje interesy Niemiec. Wydaje się, że granic w walce politycznej podczas tej kampanii nie będzie. Nie będzie też zdrowego rozsądku i tylko do nas będzie zależało, czy poddamy się logice czy niezdrowym emocjom. Proponuję test: proszę zestawić dwie narracje: Niemcy są naszym wrogiem, a jedna z partii chce realizować ich interesy w naszym kraju. I druga: kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że Ministerstwo Obrony Niemiec zaproponowało stronie polskiej przedłużenie stacjonowania trzech wyrzutni Patriot najprawdopodobniej do końca roku. Początkowo planowano, że niemieckie Patrioty pozostaną w Polsce przez maksymalnie pół roku. Szef niemieckiego MON-u, Boris Pistorius, podkreślił, że składając ofertę Niemcy „kierują się potrzebą bezpieczeństwa naszych polskich przyjaciół”. Nadal stoimy po waszej stronie jako niezawodny partner”.

Maciej Zakrocki

 

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL