Na pierwszy rzut oka budżet Narodowego Funduszu Zdrowia na rok 2026 robi wrażenie – przychody mają osiągnąć około 217 mld zł, w tym 184–186 mld zł pochodzić ma ze składek, a dodatkowe 26 mld zł ma być przekazane przez państwo jako jednorazowa dotacja (około 12% przychodów). W ramach tego planu, ok. 201 mld zł zostanie przeznaczone na świadczenia medyczne. Z jej prezentacji wynika obietnica wzrostu o niemal 10% wobec ubiegłego roku – jednak skala realnych potrzeb znacznie przewyższa te prognozy.
Instytut Finansów Publicznych wraz z Federacją Przedsiębiorców Polskich alarmują, że luka finansowa NFZ może w 2026 r. sięgnąć aż 54 mld zł, a w latach 2025–2027 przybrać wartość od 129,5 do nawet 158,9 mld zł – zależnie od scenariusza przyszłych kosztów i zmian w finansowaniu. Jeszcze dalej idzie raport, według którego w perspektywie kolejnych kilku lat deficyt NFZ może osiągnąć poziom niemal ćwierć biliona złotych, co stanowi istotne zagrożenie dla stabilności finansów publicznych.
Rok 2024 pokazał, że puste liczby w pierwotnym planie to realne zadłużenia – dotacja zaplanowana na poziomie 18,3 mld zł okazała się niewystarczająca, a jej rzeczywisty poziom przekroczył 30 mld zł. Dlatego choć na papierze 26 mld zł wygląda na duży wzrost, w praktyce wiele z tych środków zostanie przeznaczonych na domknięcie wcześniejszych zobowiązań, a nie na nowe potrzeby .
Od stycznia 2026 r. NFZ zostaje objęty tzw. stabilizującą regułą wydatkową, co oznacza obowiązek szukania środków nie przez zwiększanie deficytu, ale poprzez ograniczenia w innych obszarach – jak edukacja, kultura czy obronność – albo przez podatki czy składki. W efekcie każda dodatkowa złotówka dla NFZ będzie skutkować odebraniem jej gdzie indziej. Wojciech Wiśniewski z Federacji Przedsiębiorców Polskich podkreśla, że obecny plan jest niedoszacowany o około 25 mld zł i może nie zostać zaakceptowany przez komisje sejmowe.
Mimo że liczby robią wrażenie, budżet NFZ na 2026 r. pozostaje silnie iluzoryczny – zamiast oznaki stabilnego finansowania, jest raczej narzędziem maskowania rosnących zobowiązań. Brakujące 50–60 mld zł rujnują zdolność systemu do zapewnienia pacjentom szybkiej, bezpiecznej i jakościowej opieki. Tym bardziej niepokoi fakt, że typowe „dosypywanie” z budżetu staje się coraz bardziej niemożliwe – dotacja nie tylko nie zaspokaja potrzeb, ale często pokrywa przeszłe zobowiązania.
To sygnał, że potrzebujemy zmian – nie doraźnych, lecz trwałych. Pierwszy krok to reforma finansowania: składka zdrowotna powinna być urealniona – poprzez integrację składki chorobowej, wyrównanie obciążeń między ZUS i KRUS oraz ewentualne podwyższenie stawek. Obok tego niezbędne jest zwiększenie udziału dotacji budżetowej do poziomu, który pozwoli na efektywne funkcjonowanie systemu – bliżej 50–60 mld zł rocznie, a nie wyłącznie 26 mld.
Niezbędne jest odejście od krótkoterminowego, rocznego planowania budżetu NFZ i wprowadzenie wieloletnich ram finansowych – takich, które pozwolą reagować na potrzeby zdrowotne społeczeństwa niezależnie od politycznych wahań.
Wariant budżetowy NFZ na 2026 r. z pozoru imponuje, ale realnie skrywa groźny deficyt w wysokości 50–60 mld zł. W sytuacji, gdy poprawianie sytuacji z roku na rok nie tylko staje się trudne, ale i regulacje ograniczają możliwość interwencji, taki model stanowi ryzyko dla jakości, dostępności i zaufania do naszego systemu opieki zdrowotnej. Tylko strategiczne podejście – obejmujące stabilne finansowanie, reformy składkowe, optymalizację wydatków i planowanie długoterminowe – da szansę uniknąć kryzysu, który już puka do drzwi.
Sławomir Jagieła, EMBA, DBA